Autor: Lucyna Poznańska
W minioną sobotę uczestniczyłam w biegu Trzech
Jezior w Nierzymiu k/Gorzowa na dystansie 5.400 m. Była to pierwsza edycja tego
biegu .Organizowany był przez Nadleśnictwo Kłodawa. Start mój był nie planowany,
ponieważ kolidował mi z moim planem treningowym. Miałam duży dylemat, czy
jechać, czy sobie odpuścić. Zresztą przerwa 3 tygodniowa zrobiła swoje.
Brakowało mi takiego wspólnego biegania, rywalizacji i tej atmosfery.
Wiedziałam, że na tym biegu nie zrobię super wyniku. Jestem od początku lipca w
treningu, który jest trochę dla mnie udręką, a z drugiej przyjemnością. Bieganie
w zakresach szczególnie ten pierwszy jest dla mnie zbyt wolny .Długie
wybiegania na tętnie poniżej 144 jest dla mnie mordęgą. Nigdy nie
przypuszczałam, że na treningu tak można wolno biegać. Po woli przyzwyczajam się
do takich treningów. Lepiej wychodzi mi drugi zakres, ale tuż tez walczę, aby
nie biegać szybciej. W ostatnim czasie kilometraż kręci się co raz większy.
Pracuję też nad siłą biegową, do której zaczęłam przywiązywać większą uwagę.
Robię dokładniej. Bardziej się starałam. Na dwa dni prze tym startem zrobiłam
jeszcze długie wybieganie 24km, a dzień przed jeszcze 12 km z rytmami .Start ten
traktowałam jako mocniejszy trening.
Na bieg wybrałam się z ekipą Biegam Bo Lubię z Gorzowa. Ośrodek w którym znajdował się bieg znaleźliśmy bez problemu, zresztą biuro zawodów też. Na miejscu było sporo już znajomych osób. Zapisy przebiegły bez problemu, po odebraniu chipów i numerów startowych udaliśmy się do aut, aby sie przebrać. Następnie udaliśmy się na rozgrzewkę poprowadzoną przez Sebastiana. W czasie rozgrzewki spotkaliśmy naszych znamienitych sportowców Pawła Januszewskiego i Tomasza Kucharskiego. Oczywiście nie mogliśmy sobie odmówić zrobienia z nimi kilka fotek. W czasie gimnastyki dowiedziałam się ,że ten bieg będzie nietypowy. Mianowicie, będziemy startować według kolejności i co 5 sekund, taki mały bieg pościgowy. Już zapowiadało się, że będzie to ciekawe i nie przewidywalne. Do końca nie będzie wiadomo, kto wygra zarówno u kobiet ,jak i mężczyzn.
Po krótkiej ceremonii .powitanie gości, biegaczy, odegrano sygnał na rogu, co nadało tej imprezie wyjątkowości. Na start pierwsi udali się główni goście, czyli Paweł i Tomek. Paweł wystartował pierwszy, po 5 sekundach pobiegł Tomek. Później następni biegacze. Ja musiałam swoje odczekać, miałam numer 120. Ten czas nie zmarnowałam ,zrobiłam jeszcze parę przebieżek. Wyczytywanie kolejnych nazwisk co 5 sekund wyzwalało we mnie pozytywne emocje. Nie miałam takiej tremy, czy stresa, jak przy wspólnych startach. Zdawałam sobie, że będzie ciężko mi pobiec na dobry wynik. Ciężkie nogi robiły swoje. Nadsłuchiwałam, kiedy będzie mój numer, 100 ,101 - myślę mam jeszcze czas. Nazwisko, za nazwiskiem, 116, 117. Ustawiłam się już przy lini startu. Za moment jest i wyczytane moje nazwisko. Zaczęłam biec szybko, ale po paru metrach uzmysłowiłam sobie, że muszę zwolnić. Trasa była dosyć nierówna, z mnóstwem korzeni. Musiałam biec zapobiegawczo, nawet nie myślałam o tempie jakim biegnę. Co chwilę musiałam kogoś wymijać. Niedługo trwało jak i ja się doczekałam, gdy wyprzedziło mnie trzech naszych zawodników. Przewaga jak miałam nad nimi, to nic na tak ciężkiej trasie. Na drugim kilometrze mieliśmy sam piach, nogi grzęzły, ciężko było zapanować na tym. Dodatkowo miałam ciężki oddech, czułam się zmęczona. Pocieszające było dla mnie to, że bez przerwy kogoś wyprzedzałam, szczególnie moje rywalki. Na 4 km dobiegła do mnie Basia. Wiedziałam, że ona będzie walczyć o podium. Próbowałam się jej trzymać przez pewien czas, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Basia biegła z lekkością, a ja jak czołg. Na pocieszenie zobaczyłam, że jest tabliczka 5 km. Jeszcze 400 metrów .Mając w zasięgu wzroku Basię, biegłam tak mi się wydawało co raz szybciej, Udało mi się jeszcze wyprzedzić kilka osób w tym jedną kobietkę. Na metę wbiegłam zmęczona i szczęśliwa.
Dostałam piękny medal .Krótka wymiana zdań ,jak poszło. Pytanie od kolegi, czy jestem na podium. Ja po prostu nie wiedziałam. Nikt nie wiedział. Na pewno kilkanaście minut niepewności. Krótkie rozbieganie, a później kąpiel w jeziorku. Pogoda sprzyjała takim kąpielom. Gdy wróciliśmy ,były już wywieszone wyniki. Okazało się, że jestem druga w Open kobiet .Basia jest pierwsza. Dekorację rozpoczętą od dzieci, później wyczytano nas kobietki. Następnie wyczytano mężczyzn. Dwa miejsca na podium to moi znajomi - fajnie pomyślałam. Po dekoracji było losowanie nagród, mi jednak się nie udało wygrać. Mój start okazał się udany, mimo słabego czasu, Organizację biegu oceniam bardzo dobrze. Bieg był wreszcie inny. Polecam wszystkim .
Lubuski
Portal Biegowy, Autor: Krzysztof Grzybowski
www.lubuskiportal.fc.pl Data
powstania 03.02.2008 r