Sylwestrowe Bieganie

Autor: Krzysztof Grzybowski,  Data: 21.01.2013 r.

  

Tego bym się nie spodziewał, abym ostatnie dni roku spędzić tak aktywnie na biegowo. O ile start w 29 Biegu Sylwestrowym w Poznaniu (29.12.) był w planie, to udział w 36 Biegu Sylwestrowym w Miałach (31.12) wypadł dość niespodziewanie. Z pewnością do tego przyczyniała się pogoda, która w tym okresie była wyjątkowa do aktywności na świeżym powietrzu. Były to biegi krótkie (bynajmniej dla mnie) więc musiałem się trochę przygotować szybkościowo. Kondycję miałem super, a wynikała ona z tego, że po startach w biegach ultra (Kalisz, Gdańsk) tym razem miałem wyjątkową  krótką przerwę na odpoczynek i regenerację sił przed nowym treningiem zimowym. Nie zdążyła mi ona po prostu "uciec". 

29 Bieg Sylwestrowy - Poznań

Start w Poznaniu był wręcz obowiązkowy
. Do tego zobowiązywała tradycja - kończenie roku startowego w zawodach, oraz mój 29 start w tych zawodach. Później okazało się - nie były tym razem to moje ostatnie zawody w roku 2012. Ale po kolei. Było by też jakoś głupio, abym  przerywać wieloletni start w Poznaniu i nie przyjąć zaproszenia organizatorów do przyjazdu do nich  ze zwolnieniem z uiszczenia opłaty startowej włącznie. Koło dwóch tygodni treningów pod kontem szybkościowym (głównie był to bieg zmienny) i  jechałem na zawody. Plan był prosty - dystans 10,8 km pokonać poniżej 50 min. Będzie to dobry wynik, dający wręcz gwarancję utrzymania prowadzenia z klasyfikacji po 29 biegach. Jak wyżej napisałem - kondycję miałem super, ale szybkość była dla mnie wielką niewiadomą.  Jechałem tym razem wyjątkowo wyluzowany - nie było planu walki o poprawienie czasu z ubiegłego roku, tylko zmieszczenie się zaplanowanym czasie. Było spokojnie to do zrobienia, tym bardziej przy super pogodzie do biegania  - lekko pochmurnie, sucha nawierzchnia, temp. około 5 C i prawie bezwietrznie. Tylko biegać. 

 

 

 

Do Poznania pojechaliśmy samochodem w czwórkę (wszyscy Gorzowianie) : Czesław Romas, Tomasz Jałowski, Andrzej Witkowski  i oczywiście ja. Warunki pogodowe na trasie  były bardzo dobra, a i kierowcę w osobie Czesia mieliśmy super, więc na miejsce dotarliśmy na półtora godzinny przed startem do Biegu Głównego, który był zaplanowany na godz. 12:05. Biuro zawodów podzielono na sektory z  podziałem według nr. startowych, więc formalności z odebraniem ich  przebiegło szybko. Pozostały czas przed startem został wykorzystany na rozmowy z spotkanymi tam z znajomymi  i na przygotowanie się do biegu. 

 

Od 1990 roku trasa biegu jest wytyczona na obiekcie POŚiR Malta, a trasa prowadzi po 1 pętli (Bieg Popularny - 5,4 km ) i dwóch pętlach (Bieg Główny - 10,8 km) alejkami wokół jeziora. Nim wystartowaliśmy do Biegu Głównego nastąpił pięć minut prędzej (12:00) start do Biegu Popularnego. Pomimo nazwy nie był on tak popularny, bo w udział w nim wzięło "tylko" trochę ponad 200 osób. Co innego Bieg Główny - na starcie zameldowało się ponad 700 uczestników. 

Żeby nie być "zamknięty" - po przebiegnięciu 100 m - na wąskim mostku ustawiłem się w drugim rzędzie. Takie ustawienie dawało mi to, że nie musiałem biegnąć jak szalony na w/w mostek.  Moja taktyka się sprawdziła i pierwsze 200 m pokonałem dość spokojnym tempie. Dopiero po pokonaniu mostka zacząłem nabierać szybkości. Początkowo szybkość nie była równa, dopiero po dobiegnięciu do jednego z uczestników biegu - i biegnięcie z nim - nastąpiło jego wyrównanie. Biegło mi się super, ale z pewnymi obawami - czy tempo te wytrzymam. Na półmetki zakładałem czas w granicach 24 min. Taki czas w pewnym sensie gwarantował uzyskanie zaplanowanego czasu (50 min) pomimo lekkiego zwolnienia na drugiej części trasy. Jednak to co zobaczyłem na półmetku było dla mnie zaskoczeniem. - czas 22:44, był o ponad minutę lepszy niż planowałem. Było świetnie, tylko jedno ale - czy te tempo wytrzymam do końca? Tak się tą kalkulacja zamyśliłem, że mój partner oddalił się ma parę metrów. Trwało to krótko, bo już po pokonaniu mostku (tu się kłania wytrzymałość)  partnera dogoniłem. Dobrze że nasze tempo trochę spadło, bo mogliśmy razem dobiegnąć do półmetka drugiego okrążenia. Tam partner lekko przyspieszył - a ja aby nie ryzykować w końcówce "zdychania" - nie zrobiłem tego. Zdawałem sobie sprawę z dwóch rzeczy: pierwsza - biegnąc dalej w tym tempie, a nawet trochę wolniej zrobię zakładany przed biegiem czas, a drugie: nie jestem w tej chwili na tyle przygotowany szybkościowo, abym tempo z pierwszej części dystansu utrzymać do końca. Taktyka ta zdała egzamin, bo na trasie mnie prawie nikt nie minął, a na finiszu mogłem bez problemu przyspieszyć.  Uzyskany czas na mecie zaskoczył mnie całkowicie: 45:45, był o prawie 2 minuty lepszy od ubiegłorocznego i najlepszy od 2007  roku! Czułem się świetnie, tylko byłem trochę "zasapany" Trwało to krótko. Bardzo zadowolony z medalem pamiątkowym na szyi udałem się po odbiór torby z depozytu, a następnie do szatni, aby zażyć ciepłej kąpieli. Później po biegu dostałem informację na sms: zostałem sklasyfikowany na 58 miejscu na 720 uczestników i 4 w kat M50 na 65. Jak w takiej sytuacji nie być zadowolony. Niedługo po mnie na mecie zameldowali się moi koledzy.

 

Nasze wyniki:

58 miej. Krzysztof Grzybowski - 45:45
371.  Tomasz  Jałowski  - 55:22
476.  Andrzej Witkowski  - 58:31
533.  Czesław Romas - 1:00:17

 

Podsumowując całe zawody mogę napisać - zostały bardzo dobrze zorganizowane. Pomimo krytykowanie organizatorów na  forach portali za wysokie wpisowe (40 zł), na starcie biegu Głównego (10,8 km) stanęło i ukończyło rekordowa liczba uczestników (720). I można krytykować organizatorów o za to, ale brałem udział w wielu  zawodach, gdzie organizator brał nie mniej wysokie wpisowe, a w zamian - dosłownie - nic nie oferując. Byłem z tego wpisowego zwolniony (udział w wszystkich biegach), ale jakbym miał je zapłacić (dopiero od paru lat nie płacę) to i tak bym zapłacił - było warto!  Biuro zawodów było podzielona na sektory według nr. startowych, więc odbiór tych numerów (prędzej przygotowanych) nie było problemów. Nie było problemu z przechowanie własnego bagażu przed uczestników zawodów - działał bardzo sprawnie. Trzeba tez dodać, że większość pomieszczeń szatni były otwarte i do tego ciepła woda, powodowało w nich brak tłoku, oraz możliwość bezproblemowego odświeżenia się po biegu. Nie można zapomnieć o ładnym odlewanym medalu pamiątkowym (naprawdę ładny - najlepszy w historii tych zawodów), oraz pamiątkowym kufel z logiem zawodów. Tych co ukończyło do tej pory wszystkie 29 biegów Sylwestrowych w Poznaniu pozostało tylko 5 osób. Mam nadzieję że w tym składzie dotrwamy chociaż do 30 Jubileuszowego i z tej okazji wypijemy szampana. Minimum po tylu  latach wspólnego biegania chociaż to się nam należy. 

 

Oto ci którzy ukończyli wszystkie Biegi Sylwestrowe w Poznaniu, 
wraz sumą czasów po 29 biegach:
Krzysztof Grzybowski - Gorzów Wlkp.  - 21:42:08
Władysław Faltyński   - Poznań              - 21:57:57
Edward Gołębiewski   - Pobiedziska      - 22:03:36
Stanisław Przybylak    - Poznań              - 27:24:15
Ryszard Bartkowiak    - Poznań             - 32:04:27 



36 Bieg Sylwestrowy - Miały (woj wielkopolskie)

Na wyjazd na zawody do miejscowości Miały zdecydowałem się w ostatniej chwili. Tradycyjnie ostatnim startem roku od wielu wielu lat był  Bieg Sylwestrowy w Poznaniu.  I było by i w tym roku, ale piękna pogoda do biegania i wolny czas od pracy spowodował ze stało się inaczej. Innym czynnikiem podjęcia tej decyzji było tez to że tyle razy przejeżdżałem obok wsi pociągiem na trasie Krzyż - Poznań, ale nigdy nie miałem okazji  ją odwiedzić. Położona w samym środku Puszczy Noteckiej, jest chyba   najbardziej znana w Polsce z obfitych miejsc do grzybobrania. Teraz była ku temu okazja, aby tam zawitać. I tym razem pojechałem samochodem Czesia Romasa, wraz z Markiem Szopą, Zbyszkiem Szwedkiem. Warunki pogodowe były podobne jak w drodze do Poznania, więc z dotarciem do biura zawodów nie było problemu. Mieściło się one w budynku na stadionie UKS Acer Miały - organizatora zawodów. Stadion nie duży, ale bardzo zadbany, z bardzo dobrym - jak na te warunki - zapleczem socjalnym. Do dyspozycji uczestników biegu udostępniona była szatnia z prysznicami i  do tego z ciepłą wodą. Fakt warty odnotowania. Na wielu zawodach w dużo większych miejscowościach - a nawet w miastach - z tym bywały spore problemy. Wokoło lasy i cisza dawały super warunki - szczególnie latem - do  weekendowego, lub urlopowego wypoczynku. Nawet dla amatorów biegania są tu bez liku piękne trasy crossowe. 

 

 

 

Trasa biegu wynosiła około 7,5 km (GPS), choć organizatorzy w oficjalnych komunikatach i regulaminie podali 7 km. W pierwszej fazie prowadziła po dość krótkim błotnistym odcinku i szosie asfaltowej (3 km), pozostała część biegu była typowo crossowa z małym pofałdowaniami trasy. Mając na uwadze niedawny bieg w Poznaniu i dość błotnisty odcinek mój start był w miarę spokojny. Zaczął padać lekki deszcz, który trwał przez krótki moment i nie miał on wpływu na przebieg zawodów. Dopiero po wbiegnięciu na szosę zacząłem się pomału rozpędzać. Tak to zrobiłem że szybko dogoniłem  kolegę Stefana Helwicha z Wielenia z którym przez wiele lat rywalizowałem na różnych trasach biegowych.  Prawdopodobnie wziął udział w biegu  ze względów sentymentalnych, bo już nie bierze w nich udziału, ale z powodzeniem uprawia Nordic Walking zdobywając w tej dyscyplinie m.in. Mistrza Polski i III miejsce na Mistrzostwach Świata w Austrii w 2011 roku, oraz Puchar Polski Nordic Walking 2012.. Tempo przez cały odcinek asfaltowy był na tyle szybki, że przed wbiegnięciem na część crossową mieliśmy wypracowane miejsce w klasyfikacji - przed nami rywale byli za daleko aby była jakakolwiek szansa ich dogonić, a z tyłu aby nas dogoniono. Taka sytuacja dawała spory komfort - wystarczyło utrzymać spokojne tempo bez przyspieszeń. Tak tez uczyniliśmy, a na metę wbiegliśmy ex aequo na miejscy 14. 

 

 

 

Wyniki uczestników naszej gorzowskiej wyprawy:
  6. Marek Szopa  - 29:22
14. Krzysztof Grzybowski - 33:07
40. Czesław Romas - 41:54
Zbyszek Szwedek nie brał udziału w biegu, ale zaopiekował się naszym sprzętem sportowym, oraz wykonał zdjęcia zawodnikom podczas biegu do Galerii Zdjęciowej.
Bieg główny ukończyło 48 osób, a we wszystkich biegach (7,  2  i  0,1 km) udział wzięło 92 uczestników.

 

Na przestrzeni trzech dni - drugi Bieg Sylwestrowy i do tego tez bardzo dobrze zorganizowany. Trasa ciekawa i wymagająca dobrej kondycji. Bardzo dobrze oznakowana  i zabezpieczona. Po biegu - jak już napisałem - ciepła kąpiel, oraz pieczona kiełbaska z ogniska. I trzeba podkreślić - organizator nie pobierał opłaty startowej. Super pomysłem było nagrodzenie najmłodszych uczestników zawodów (bieg na dyst. 0,1 km) tak zwanymi  "Przytulankami" A że pomysł był super wystarczyło zobaczyć radość dzieci. Tylko trochę "dziwne" były kat. wiekowe ( 17 - 37, 38 - 58 i pow. 59 lat ), ale taki podział  leży w gestii organizatora, a uczestnicy zawodów byli o tym prędzej informowani  po przez regulamin biegu. W tym roku Organizator zrobił wyjątek i ukazał się pełny komunikat końcowy biegu, bo do tej pory były tylko publikowane wyniki pierwszych trójek w poszczególnych kat. wiekowych. 

 

Gdy piszę ten artykuł jestem w pełni okresu przygotowawczego (wytrzymałość) do nowego sezonu 2013. Na razie jest sprzyjająca pogoda, więc przygotowania przebiegają bez zakłóceń. I aby tak było  dalej, bo - jak już pisałem - sezon zapowiada się dość ciekawie i aby mu sprostać  trzeba będzie solidnie się do niego przygotować.

Zdjęcia: 

Grzegorz Wasyl Grabowski
Zbigniew Szwedek

Krzysztof Grzybowski 

Krzysztof Grzybowski
Lubuski Portal Biegowy
www.lubuskiportal.fc.pl
Gorzowskie Towarzystwo Miłośników Biegania
AMATOR
www.amator.fc.pl
bigfut@poczta.onet.pl
Strona rodzinna
www.grzybowscy.republika.pl


Lubuski  Portal  Biegowy,  Autor:  Krzysztof  Grzybowski  bigfut@poczta.onet.pl
     www.lubuskiportal.fc.pl    Data powstania  03.02.2008 r
 
  Wszelkie prawa zastrzeżone