Ma³y Jubileusz
Autor: Krzysztof Grzybowski, Data: 31.08.2012 r.
Mój udzia³ w 18 Maratonie Solidarnoœci na trasie Gdynia - Gdañsk (15.08) by³ wyj¹tkowy - 80 maraton w prawie 30 letniej ( 1983 ) przygody z bieganiem i za razem 18 maraton w Trójmieœcie. Jak na tak okr¹g³¹ liczbê ukoñczonych maratonów, nale¿a³o to jakoœ uczciæ: np. pokonuj¹c ten dystans w czasie poni¿ej 3:30. By³o to bardzo realne do zrobienia - wystarczy³o na bazie dobrej kondycji wytrzyma³oœciowej z pierwszej czêœci sezonu przeprowadziæ - po lipcowej 3 tygodniowej przerwie biegowej - parotygodniowe przygotowanie (jak w ubieg³ym roku). By³y to g³ównie d³ugie wybiegania w tempie pod planowany czas w maratonie. Takie przygotowanie spowodowa³o ograniczenie startów w zawodach na krótkich dystansach, które praktycznie w tym wypadku nic nie dawa³y, a zwiêksza³y ryzyko nabawienia siê przypadkowej kontuzji. A ze przygotowania s¹ na dobrej drodze pokaza³ start w 13 Maratonie Sztafet (bieg szybki - G³êbokie 27.08) i dzieñ póŸniej - 13 Biegu Dooko³a Morynia (bieg wytrzyma³oœciowy - 12 km) Przygotowanie do startu w maratonie by³y swoj¹ drog¹, a sam start to ju¿ "inne para kaloszy".
Tym razem do Gdyni nie pojecha³em sam, lecz w towarzystwie kole¿anki klubowej (GTMB Amator ) Lucyny Poznañskiej i gorzowianina Krzysztofa Zakrzewskiego. By³y ró¿ne opcje przejechania trasy (oko³o 350 km) Gorzów Wlkp. - Gdynia (poci¹g, autobus, samochód), ale w koñcu wypad³o, ¿e w podró¿ wybierzemy siê samochodem Krzyœka. By³o to bardzo dobre rozwi¹zanie - autobus odpada³ (bardzo beznadziejne po³¹czenie), poci¹g tez (do Gdyni super, ale powrotny przez ca³¹ noc, bez gwarancji jechanie nimi - pe³na rezerwacja miejsc). Jazda tam przebieg³a bez problemu i przed godz. 20 zameldowaliœmy siê w biurze zawodów, które mieœci³o siê M³odzie¿owym Domu Kultury Gdynia - Wzgórza Maksymiliana blisko miejsca startu. Nie zagoœciliœmy tam d³ugo - formalnoœci z odbiorem numeru i pakietu startowego przebieg³a sprawnie, wiêc mogliœmy szybko udaæ siê na nocleg. Mieliœmy zarezerwowany w niedalekiej odleg³oœci od biura zawodów w Hali Lekkoatletycznej GOSiR (Gdynia-Red³owo) By³ tylko jeden warunek - trzeba by³o posiadaæ w³asny œpiwór i karimatê, lub materac. Jak to bywa na halach sportowych - s¹ one wyposa¿one w pewn¹ iloœæ materacy, a ten mia³ dodatkowo do skoku o tycze. By³y jeszcze wolne, wiêc bez namys³u z nich skorzystaliœmy. Teraz wiem jak s¹ miêkkie, aby zamortyzowaæ upadek tyczkarza po skoku i dodatkowo - jak wygodnie mo¿na siê na nich wyspaæ - napiszê krótko - by³o super.
Ranek
przywita³ nas dobr¹ pogod¹ do biegania: by³o ciep³o, pochmurnie i najwa¿niejsze
- bez deszczu. Samochód zostawiliœmy na strze¿onym parkingu obok hali
i z niezbêdnymi rzeczami do biegu udaliœmy siê spacerkiem na miejsce
startu. A ¿e nie by³o daleko (oko³o 3 km), wiêc potraktowaliœmy to
jako ma³y rozruch przed startem. Na liœcie startowej znajdowa³o siê ponad
900 zg³oszonych, co zapowiada³o nowy rekord frekwencji. Tu¿ przed startem
okaza³o siê ¿e jest ich tylko trochê ponad 600 i bicie rekordu (650
-2011 r.) bêdzie trzeba prze³o¿yæ na nastêpny rok. Na starcie ustawi³em
siê na przodzie stawki. By³o to spowodowane tym ¿e chcia³em aby ró¿nica miêdzy
wynikiem brutto, a netto by³a doœæ ma³a, ale i tez tym, abym tu¿ po starcie
nie by³em przyblokowany przez wolniejszych biegaczy. Ustawiaj¹ siê oni w pierwszych rzêdach
( pod telewizjê, fotografów), a po przebiegniêciu krótkiego odcinku nagle
zwalniaj¹, powoduj¹ przy du¿ej frekwencji utrudnienie swobodnego biegu
innym, którzy ustawili siê z ty³u. W paru maratonach ustawia³em siê z ty³u
i mia³em t¹ "przyjemnoœæ" mijanie ich w t³oku. Wybija
to z rytmu, a przy tym trzeba siê dobrze manewrowaæ, aby "przebiæ" siê do
przodu.
Pierwsze kilometry pokonywa³em wed³ug planu - parê sekund poni¿ej 5 min/km. Na
10 km okaza³o siê ¿e drugie 5 km pobieg³em trochê za szybko - mia³em czas
48:40 - lekko zwolni³em i ju¿ do pó³metku bieg³em w granicach
planowanego tempa. Warunki do biegu by³y bardzo dobre, choæ pewne trudnoœci w biegu powodowa³a
doœæ spora duchota, tak jakby sz³o na opady deszczu. Pomimo takiego powietrza
bieg³o mi siê nawet dobrze i dotar³em do pó³metka w dobrej formie w czasie
1:44:25. Wszystko by³o wed³ug planu, ale po miniêciu pó³metka musia³em
jednak mocniej zwolniæ, bo przed 25 km dogoni³a mnie grupa prowadzona przez pacemakerów
na czas poni¿ej 3 godz. 30 min. I wtedy zaczê³a padaæ m¿awka (przez 2-3
km), która tak mnie zdecydowanie pobudzi³a do szybszego biegu, ¿e bêd¹c
czele grupy nadawa³em jej planowane tempo. Do nawrotu na Westerplatte (2:40:53)
by³o wszystko O'K i myœla³em ¿e ju¿ tak bêdzie do koñca biegu. Nic z tych
rzeczy. Na oko³o 33 km zaczê³y drêtwieæ miêœnia, zmuszaj¹c do
lekkiego zwolnienia,
pomimo ¿e ogólnie czu³em siê bardzo dobrze. Grupa w tym czasie zaczê³a siê
poma³u oddalaæ. Tak to trwa³o do oko³o 37 km. Kryzys zacz¹³ mijaæ, a odleg³oœæ do grupy siê ju¿ nie
powiêksza³a. Ten
widok bardzo mnie pobudzi³, przez co nawet do niej trochê odrobi³em straty . Na 39
km nast¹pi³o zdecydowanie przyspieszenie. Na z biegu z mostu na tym
kilometrze zobaczy³em kolegê z tras maratoñskich, który do tej pory pokonywa³
mnie na ostatnich kilometrach. Tym razem mog³o byæ odwrotnie tym
bardziej ¿e widzia³em ¿e ju¿ bieg³o mu siê ciê¿ko. Tak podniecony tym
faktem rozpêdzi³em siê, ¿e dogoni³em kolegê, a przy okazji moj¹
grupê, która sk³ada³a siê ju¿ tylko z paru osób. Pozosta³o tylko - a mo¿e
a¿ - 2,2 km do mety i trochê wiêcej ni¿ 10 min. Czu³em siê œwietnie i mia³em
kolosaln¹ chêæ do walki o czas. Jak siê dowiedzia³em od osoby
prowadz¹cej grupê - mo¿e nie osi¹gn¹ czas brutto poni¿ej 3:30. Ta
informacja spowodowa³a jeszcze mocniejsze przyspieszenie biegu - chcia³em mieæ
czas poni¿ej za³o¿onego czasu i brutto i netto. Tak pêdzi³em
ostatnie 1,2 m ( ch³opaki mieli GPS ) ze pokona³em (wyliczy³em ) ten
dystans parê sekund powy¿ej 5 min. Jak zobaczy³em czas to ostatnie parê metrów
przed met¹ lekko zwolni³em. I dobrze, bo na mecie
przez moment zabrak³o mi wrêcz powietrza. Kole¿anka z grup¹ na 3:30 dogoni³a mnie na 25 km, ale mia³a
dwa kryzysy na trasie, które spowodowa³y ukoñczenie biegu w czasie 3:41:25 (netto).
Krzysiek debiutuj¹c w maratonie ukoñczy³ go w bardzo dobrej formie w czasie 4:13:13.
Po krótkim "z³apaniu" oddechu uda³em siê odœwie¿yæ i na posi³ek. Z poszukiwaniem szatni z ewentualnymi prysznicami nie by³o problemu, bo by³o w tym samym miejscu co w ubieg³ych latach. W ma³y namiocie ( szatnia ), trzeba by³o mieæ naprawê dobr¹ kondycjê aby siê przebraæ ( dobrze ¿e j¹ mia³em). Doœæ ¿e by³a ma³a, to jeszcze nie by³o ani jednej ³aweczki lub krzes³a. Tym razem czeka³a mnie nie mi³a niespodzianka - w ustawionym w pobliskim wozie by³o parê pryszniców z których lecia³a w³¹cznie lodowata woda. Ju¿ nie mia³em tego szczêœcia z ubieg³ego roku, gdy trafi³em na ciep³¹ wodê. Trudno - trzeba by³o siê jakoœæ umyæ - brrr - aby siê odœwie¿yæ i zapewniæ przyjemne powietrze podczas powrotu w samochodzie -:))). W tym roku organizatorzy ograniczyli siê do zapewnienia na punktach od¿ywiania wy³¹cznie wodê i wodê z isostarem. Mogê powiedzieæ: I tak jeszcze by³o dobrze, bo w poprzednich latach by³y sytuacje - co sam nawet na w³asnej skórze odczu³em - brakowa³o nawet wody na ostatnich punktach od¿ywczych, pomimo ¿e panowa³ spory upa³. Podsumowuj¹c maraton mo¿na wyci¹gn¹æ jeden podstawowy wniosek: organizacja biegu nie uleg³a zmianie na lepsze (dobrze ¿e nie na gorsze), tylko pakiet startowy by³ ciekawszy i posi³ek po biegu tez: dro¿d¿ówka, piwo i kawa ( ciep³a, lub mro¿ona - pycha). Krzysiek by³ po biegu w œwietnej formie, bo w 5 godzin jazdy bez postoju w weso³ej atmosferze "dostarczy³" nas ca³o do domu. Byliœmy tam oko³o godz. 23.
|
Jak w ubieg³ym roku by³em bardzo zadowolony z biegu - doœæ równy i spokojny w pierwszej czêœci okaza³ siê ponownie bardzo skuteczna taktyk¹, daj¹c¹ mi zaplanowany wynik. Pomimo kryzysu nie podda³em siê i kontynuowa³em walkê z czasem. Bardzo dobra kondycja wytrzyma³oœciowa potwierdzi³a prawid³owe przygotowanie siê do maratonu. Teraz tylko zosta³o j¹ utrwalaæ i pilnowaæ, aby nie spotka³a mnie pechowa kontuzja jak to by³o w Kostrzynie (09.2011) która nie pozwoli mi osi¹gn¹æ zaplanowanych wyniku w biegach ultra i z któr¹ musia³em siê mêczyæ do koñca sezonu.. Teraz jest bardzo dobrze i tak aby by³o do koñca sezonu!
Zdjêcia: Krzysztof Grzybowski
|
|||
Krzysztof
Grzybowski
Lubuski Portal Biegowy
www.lubuskiportal.fc.pl
Gorzowskie Towarzystwo Mi³oœników Biegania
AMATOR
www.amator.fc.pl
bigfut@poczta.onet.pl
Strona rodzinna
www.grzybowscy.republika.pl
Lubuski
Portal Biegowy, Autor: Krzysztof Grzybowski
www.lubuskiportal.fc.pl Data
powstania 03.02.2008 r