Debiut - Ruda Śląska 2011

Autor: Krzysztof Grzybowski,  Data: 28.06.2011 r.

 

Do biegu 12 godzinnego w Rudzie Śląskiej (7 maja) byłem dosyć solidnie przygotowany. Miałem za sobą  zimowe wybieganie kondycyjne, oraz Maraton Dębno i parę biegów na krótszych dystansach po drodze. To wszystko dawało, że nie obawiałem się o ogólna kondycję. Tym bardziej ze tym razem  nie prześladowała mnie żadna kontuzja. Był on - po Dębnie - następnym sprawdzianem przed startem w jesiennych biegach ultra. Plan minimum  był taki:  pokonania 100 km, oraz ukończyć go w miarę dobrej kondycji.  Do tej pory nie miałem okazji  wystartować w Biegu 12 godz., więc każdy uzyskany wynik był moim rekordem życiowym na tym dystansie. Zakładałem że bieg ten jest podobny do startu w biegu na 100 km, ale jednak się mocno myliłem - były to całkiem dwa różne biegi. W biegu na 100 km cała koncentracja jest skierowana na upłwajacy czas i  na "walce" z nim, bo dystans biegu jest już ustalony. W biegu 12 godzinnym mamy sprawę odwrotną - to czas jest nam znany, tylko pozostaje kwestia ile w tym czasie kilometrów się pokna. Następują inne mentalne podejścia do biegu - 100 km można pokonać o wiele krótszym czasie niż 12 godz. i w tym momencie jest po zawodach. W biegu 12 godz. trzeba biegać jednak pełne 12 godz. i  rozłożyć równomiernie siły, bo w końcówce  może ich bardzo wyraźnie zabraknąć. Takie podejście do biegu powoduje że tempo jest wolniejsze niż w biegu na 100 km.

 

 

Podróż pociągiem przebiegła bez żadnych niespodzianek późnym popołudniem. Na miejsce zarezerwowanego noclegu dotarłem dość szybko. Pozostałą część dnia potraktowałem jako odpoczynek po podróży - tym bardziej -  że mogłem potwierdzić swój udział w dniu startu. Widać z tego że czas ten dobrze wykorzystałem, bo obudziłem się rano dobrze wyspany i wypoczęty. Start do biegu był zaplanowany na godz. 7, a z miejsca noclegu do biura zawodów w hali MOSIR było parę minut jazdy autobusem, więc byłem na miejscu z ponad  godzinnym zapasem. Potwierdzenie udziału startu przebiegło szybko. Miałem sporo czasu na formalności z przygotowaniem do biegu. W zasadzie rozgrzewka jako taka nie była mi potrzebna, gdyż rozgrzewką będę dla mnie  pierwsza część biegu. Dopiero w następnej zacznie się "prawdziwe bieganie" i okaże się na jakim jestem poziomie wybiegania.   

 

 

Po krótkim otwarciu zawodów na trasę biegu ruszyło  60 osób w tym również zawodnicy z Węgier, Czech i Litwy. Pętla miała atest i wynosiła 1309 m 50 cm. Dystans był trudny do liczenia pokonywanych pętli, ale organizatorzy staneli na wysokości zadania i przygotowali tabelę przelicznikową poszczególnych ilość pętli na kilometry, oraz co godzinny raport z przebiegu rywalizacji. Początkowe kilometry pokonywałem spokojnie w tempie maratonu na 4 godz. Biegło mi sie dość dobrze, choć robiło się co raz cieplej. Postanowiłem dość szybko się przebrać, aby nie stracić za dużo czasu. Tak przejęty byłem tym faktem że zapomniałem z powrotem na nogę założyć chipa. Zorientowałam się dopiero po przebiegnięciu około 500 m. i musiałem szybko się wrócić aby go założyć. Wydarzenie te - które zdarzyło mi się po raz pierwszy - trochę wybiło mnie z rytmu. Trudno - kto nie ma w głowie, ten ma w nogach ;-))) Dobrze że tylko około 1 km straciłem.  Po tej przygodzie zwolniłem tempo - należało było trochę oszczeędzać siły. Miałem czas pod kontrolą - plan pokonania 100 km był realizowany. Po upływie 5 godz. biegu na "liczniku" miałem nabiegane 48 km 452 m. Po około 60 km zaczęły napływać chmury i poczuło się sporą ulgę od prażącego słońca, ale tez zaczynało się czuć bieg w kościach - i jak już pisałem - dopiero teraz  zaczęło się  "prawdziwe  bieganie". Mało szłem, w większości trasę pokonywałem spokojnym truchtem z krótkimi posiłkami na punkcie żywnościowym. Tym sposobem większe kryzysy mnie ominęły, co pozwoliło mi na szybszą końcówkę, która dała mi dystans powyżej planowanych 100 km. Ostatnie minuty przed sygnałem kończącym rywalizację przeczekałem siedząc na krześle na punkcie żywieniowym. Nie chciało mi się już więcej biegać  - miałem już nabiegany swój plan z nawiązką. Mogłem tam spokojnie czekać na sędziów mierzących ostatnie metry zawodników ( pomiar ręczny ) niż stać gdzieś dalej na trasie. Najważniejsze było - pokonałem 102 km 839 m, czyli ponad plan i bez żadnych problemów, a osiągnięte miejsce miało dla mnie drugorzędne znaczenie.

 

                                                                

                                                           Trochę statystyki  - jak pokonywałem pełne okrążenia w kolejnych godzinach biegu 

                                                                                                   

                                                                                                                        102 km 839 m

 

1 godz - 8 okrążeń 2 godz - 16 okrążeń 3 godz - 23 okrążeń 4 godz - 30 okrążeń 5 godz. - 37 okrążeń  6 godz.- 43 okrążeń
10 476 m 20 952 m 30 118,5 m 39 285 m 48 452 m 56 309 m
            
7 godz - 50 okrążeń 8 godz - 56 okrążeń 9 godz - 62 okrążeń 10 godz - 67 okrążeń 11 godz - 72 okrążeń 12 godz.- 78 + domiar
65 475 m 73 332 m  81 189 m 87 737 m  94 284 m  102 141 m + 698 m

 

 

Po krótkim odpoczynku nastąpił uroczysty obiad w raz zakończeniem zawodów z dekoracją zwycięzców, oraz udekorowanie wszystkich uczestników pamiątkowym medalem i dyplomem. Przebiegło to dość szybko, po którym organizator  przewiózł wszystkich  zainteresowanych na dworzec PKP.

 

 

Wielkie podziękowania dla Organizatorów biegu z Augustem Jakubikiem na czele, za super zorganizowane zawody  pod każdym względem. Zdając się na wyżywienie organizatora - nie zawiodłem się. Było wszystko co było potrzebne do uzupełnienia braków w organizmie podczas takiego wysiłku.  Podziękowania wszystkim osobom, którzy przez tyle godzin byli na punkcie odżywczym, starając się spełnić życzenia wszystkich biegaczy. Spikerka prowadzona przez Zenka z portalu biegajznami.pl to rewelacja. która podnosiła nas szczególnie na duchu w kryzysowych momentach biegu.

 


Pierwsza 10 biegu 12 godzinnego:
1. 132.362 km - Czapiga Ireneusz - KWK Wujek Świętochłowice 
2. 132.250 km - Derda Robert -  TT Szczecin / MKL “Maraton” Świnoujście 
3. 130.547 km - Jagieła Adam -  AZS AWF Katowice 
4. 130.540 km - Prokopczuk Adam -  TT Szczecin 
5. 127.204 km - Niwińska Aleksandra -  AZS AWF Katowice 
6. 126.307 km - Strykowski Jarosław -  Drużyna Szpiku Poznan 
7. 125.835 km - Szostak Mariusz -  18Bdsz Bielsko-Biala 
8. 124.491 km - Sieja Marcin -  Agros Zary 
9. 123.507 km - Jakubik August -  Pogoń Ruda Śląska 
10. 120.657 km - Szynal Pawel -  Lks Olymp Błonie 

 

 

 

Byłem bardzo zadowolony - objęta taktyka okazała się bardzo skuteczna, dająca mi zaplanowany wynik. Po biegu czułem  się świetnie i mało odczuwam skutków pokonania tego dystansu. Było to efektem dobrego przygotowania się, oraz bardzo dobrego rozłożenia sił w czasie całego biegu. Jak te słowa piszę jestem już po maratonie w Bydgoszczy, który tylko potwierdził moje dobre przygotowanie kondycyjne do pokonywania dużych dystansów. Forma rośnie i tak trzymać!

 

Zdjęcia wykonali:
Otto Seitl
Krzysztof Grzybowski
Internet

 

Krzysztof Grzybowski
Lubuski Portal Biegowy
www.lubuskiportal.fc.pl
Gorzowskie Towarzystwo Miłośników Biegania
AMATOR
www.amator.fc.pl
bigfut@poczta.onet.pl
Korespondent Maratonów Polskich
www.maratonypolskie.pl
Strona rodzinna
www.grzybowscy.republika.pl


Lubuski  Portal  Biegowy,  Autor:  Krzysztof  Grzybowski  bigfut@poczta.onet.pl
     www.lubuskiportal.fc.pl    Data powstania  03.02.2008 r
 
  Wszelkie prawa zastrzeżone