I Bieg Kasztelański – Santok 16.06.2002 r.

Autor:  Krzysztof  Grzybowski, Data 25.06.2002 r.

 

Startu w tym biegu nie miałem w planie. W tym dniu byłem umówiony  z synem na trening – rozbieganie po dość trudnym sobotnim biegu w Międzyrzeczu ( syn tam nie startował ). Wracając do domu z Międzyrzecza, przy umawianiu się na wyjazd  na następny dzień na bieg do Santoku okazało się, ze będzie jedno miejsce wolne. Jeden z kolegów oznajmił, że nie będzie  z nami jechał. Po krótkim zastanowieniu zdecydowałem - jadę z nimi, a w wolne miejsce pojedzie syn. Bieg ten postanowiłem potraktować ulgowo, choć istniało niebezpieczeństwo, ze atmosfera zawodów wyzwoli we mnie wolę walki na trasie. I moje obawy  się spełniły ( ale mam dar przewidywania ;-) ). Dla syna zaistniała  okazja startu w zawodach, których w tym sezonie ma wyjątkowo  mało. Okazja tez było odwiedzenie prastarego grodu Santok, który jest  tylko ( a może aż ) oddalony od Gorzowa o 12 km . Ta mała odległość z pewnością spowodowała ;-), ze  nie miałem  przyjemności jeszcze tam  być – według przysłowia – „Wiesz co jest pod lasem, a nie wiesz co masz pod nosem”

 

Gall Anonim w swej kronice zapisał, iż Santok był główną strażnicą i kluczem królestwa, stanowiąc najważniejszą i najmocniejszą twierdzę państwa na linii Warty i Noteci. Do dzisiaj dotrwały nikłe ślady grodu - przy ujściu Noteci do Warty. Santok to specyficzna wieś, ciągnąca się na przestrzeni kilku kilometrów dość wąskim pasem ograniczonym korytami rzek ( Warty i Noteci ) z jednej strony, a skarpą polodowcowej moreny  z drugiej. Jej malowniczość jest bezsporna, a położona jest jak już wspomniałem 12 km od Gorzowa Wlkp. i 6 km od Puszczy Noteckiej. Jedną z głównych atrakcji przyrodniczych jest duże skupisko lęgowe bocianów, których gniazda ciągną się wzdłuż rzeki Warty, aż do Gorzowa i dalej do ujścia Warty do Odry w Kostrzyniu.

 

Przyjechaliśmy na miejsce  na  półtora godziny przed starem zaplanowanym na godz. 11.  Wkrótce okazało się ze godz. startu przesunięto na 11:15. Sekretariat biegu usytuowano w Domu Kultury, znajdującego się w centrum wsi. Po zapisaniu się i pobraniu numerów startowych ( nie pobierano wpisowego ) udaliśmy się na pobliski bulwar nad Wartą, na którym prowadzono  przygotowania do festynu z okazji Dni Santoka. Po parnej sobocie z Międzyrzecza nie było prawie śladu ( ale ulga ). W nocy trochę popadało i zrobiło się chłodniej. Przed startem słonce dość mocno świeciło, ale pomimo tego odczuwało się chłodniejsze powietrze, tworząc nam zdecydowanie lepsze warunki do biegania.

 

Włączenie biegu do klasyfikacji Grand Prix woj. Lubuskiego spowodowało, ze  na linii startu stanęło 38 zawodników z całego województwa. Trasa biegu składała się z dwóch pętli na sosie: 1540 m do nawrotu i z powrotem  na linie startu. I tak jeszcze raz. W sumie trasa – jak organizatorzy podali –  wynosił 1540 m x 4 = 6160 m i była pagórkowata.  Jak było do przewidzenia na trasę ruszyłem w raz synem  dość szybko. Tempo narzucone przez mnie, syn jednak nie wytrzymał  i musiał lekko zwolnić. Moje ambicje szybkościowe tez ze mnie szybko uszły i po przebiegnięciu jeszcze około 1 km włączyłem lekko „hamulce” żeby nabrać powietrza w płuca (zaczęło go brakować) do kontynuacji dalszego biegu. Biegłem sam z bezpieczną przewagą nad rywalami. Bardzo dobrze zrobiłem ze  zwolniłem ( a zresztą czy miałem inny wybór ), bo przed nawrotem na drugiej pętli wstąpił we mnie duch bojowy i ruszyłem ostro do walki z rywalami. Na tyle skutecznie, ze jeszcze wyprzedziłem ich trzech i dłuższym finiszem minąłem linię  mety. Za chwilę na mecie zameldował się syn w raz  z kolegą z którym razem pokonał większość trasy. Po wypiciu wody sodowej przygotowanej dla nas, organizatorzy zaproponowali kąpiel w budynku socjalnym (posiadający  natryski) usytuowanego  na bulwarze. Po wykąpaniu się ( w ciepłej wodzie ) i krótkim odpoczynku, zaproszono nas - do czynnego już na bulwarze stoiska - na piwo. Nie obowiązywały żadne warunki, żeby otrzymać piwo. Po prostu stawało się w kolejkę, brało się je i piło. Kto miał ochotę mógł wypić następne. Nie widziałem żeby robiono  w tym względzie jakieś problemy. Ale jak zwróciłem uwagę - zawodnicy zachowali umiar i nie przesadzali.

 

Po szybkim i sprawnym zakończeniu zawodów na ustawionej na bulwarze estradzie, udaliśmy się w drogę powrotną do domu.

 

Wyniki biegu:

 

Klasyfikacja   generalna
1. Podberewski  Józef – Kostrzyn - 21:50

2. Kochan  Krzysztof – Międzyrzecz - 22:11

3. Mol  Krzysztof - Zielona Góra - 22:59

 

Kobiety
1. Grochała  Joanna - Strzelce Kraj - 31:42

2. Karaluś  Monika – Kostrzyn - 33:36

3. Bernach  Kamilia – Kostrzyn - 37:56

 

Wyniki członków G.T.M.B „Amator”

Jałowski  Tomasz           -  25:22

Grzybowski  Piotr          -  26:40

Grzybowski  Krzysztof  -  25:59

 

Na zakończenie podzielę się moimi spostrzeżeniami:

Zawody zostały przeprowadzone z niepełnym podziałem na kategorie wiekowe (16-40, 40-50, 50 i więcej ) . Gospodarze tłumaczyli to brakiem funduszy i obiecali, ze na drugi rok będzie inaczej. Byli pewni, ze będzie mało uczestników i przygotowali trasę i kategorie wiekowe  na typowy festynowy bieg. A tu ich zaskoczono i przyjechali biegacze z całego województwa. Obiecali tez, ze postarają się przygotować  atrakcyjniejszą trasa. Można im wierzyć – warunki ku temu tam są.

 

Poczekam cierpliwie do następnego roku i odwiedzę ich ponownie. Sprawdzę czy organizatorzy dotrzymali słowa. Mam nadzieję, ze tak będzie . Oby!

 

 

Krzysztof Grzybowski
Gorzowskie Towarzystwo Miłośników Biegania
AMATOR
www.amator.and.pl/
bigfut@poczta.onet.pl
korespondent Maratonów Polskich
www.maratonypolskie.pl

 

 


Gorzowskie Towarzystwo Miłośników Biegania   AMATOR,  
 bigfut@poczta.onet.pl    www.amator.and.pl      Wszelkie prawa zastrzeżone