Międzynarodowy Półmaraton - Piła
Autor: Krzysztof Grzybowski, Data 20.09.2001 r.

Po dwu letnie  przerwie znowu  wybrałem się na bieg do Piły  ( 09.09). Poprzednio  odbywały się  na dystansie 15 km, lecz  teraz  już  drugi  raz  z  rzędu odbywa  się  tam Półmaraton. Pojechałem  tam  z  dwóch względów. Początkowo nie planowałem tam jechać, lecz ciekawość jak przebiega trasa i czy zawody  są robione  dalej na tak wysokim poziomie, wzięła górą.

Do Piły przyjechaliśmy  samochodem  na  półtora  godziny  przed  startem. Było nas czterech: Czesław Romas, Eugeniusz  Skiba, Andrzej  Jach  i  ja. Jak  zwykle  w  sekretariacie panował  tłok, lecz  tym razem moje zapisy przebiegały  dość  szybko  i  sprawnie  (  miałem  trochę   szczęścia,  ponieważ  dziewczyny  obsługujące  biuro zawodów  podzieliły się równo literkami, a ze przy mojej literze były pustki więc mi się udało ) . Z przerażeniem patrzałem   jak  musza  się  męczyć  inni  –  tam  dopiero  panował  tłok!   Tam  tez  spotkałem  wielu  kolegów z  Michałem  Walczewskim   i  gorzowianinem  Waldkiem  Krzysztofem  na  czele.  Michał  opowiedział  swoje wrażenia  z  wesela  ( na  wódkę  weselną  już  się  nie  załapałem,  a  szkoda  ;-(((   )  Oczywiście  pozowałem z  Nim  do  paru  pamiątkowych  zdjęć. Niech je  teraz  robi,  bo  będzie  miał za ileś tam lat fajne wspomnienia i  wtedy  stwierdzi  z  przerażeniem ,  ze  z  powiedzenia:  „Byłem  młody  i  piękny”  zostanie Mu tylko „i”  ;-)). Dlaczego  tak  mówię ?  Znam  to  z  doświadczenia !  Dość  tego  filozofowania i trzeba się brać za dalszy ciąg opisu tych zawodów. Ze względu  na panujący  tłok postanowiliśmy że przygotujemy się do startu na pobliskim parkingu  gdzie był  zaparkowany  nasz  samochód. Po krótkiej  rozgrzewce  udałem się na start. Start do biegu był  na  tej  samej  ulicy, lecz  przesunięty  z  200 m  do  tyłu. Trasa  biegu  składała  się z dwóch pętli z którychpierwsza miała około  4 km.

Start do biegu zaplanowano na godz11, lecz nastąpiło10 min opóźnienie. Nastąpiło to głównie z winy biegaczy, którzy  zamiast  się  ustawić  na  linii  startu, w  tym  czasie  najspokojniej w świecie  wykonywali rozgrzewkę ! A  najgorsze jest  to,  że organizatorzy  nie  mogli nad tym zapanować. Jak chcemy żeby biegi miały bynajmniej standard Europejski, biegacze powinny być zdyscyplinowani, a organizatorzy więcej zdecydowani.

Na trasę biegu  ruszyłem w raz  610 uczestnikami bardzo spokojnie, mając świadomość że mam do pokonania Półmaraton, a  także to że na  pierwszym kilometrze panował duży tłok, przy którym nie trudno było o upadek Była bardzo dobra pogoda dla biegaczy  ( pochmurnie około 10 stopni ) z wyjątkiem momentami porywistego wiatru, który  na  niektórych  odcinkach  przeszkadzał  w  biegu  Pierwszy  km  pokonany  w  czasie 4:12, co oznaczało, że nie był  aż  tak wolny. Lekko zwiększyłem  tempo,  co dało mi  na 5 km czas 20:14 Było nie źle, lecz obawa przed „spuchnięciem" w końcówce biegu spowodowała instynktownie zwolnienie tempa. Efekt był taki: na  10 km  miałem  czas 40:42, a na 15 - 1:01.44. ( chciałbym  podkreślić, że były na  trasie  dwa punkty  na  10 i 15 km  na  którym  podawano wodę  i  słabo rozpuszczony Isostar ) W tym momencie przestałem się nad  sobą  rozczulać. Raz  kozie  śmierć. Ruszyłem  ostro  do  przodu,  pomału się rozpędzając. Efekt był taki, ze  zacząłem  mijać  co  chwile  biegacza,  lub biegaczkę. Im  bliżej byłem  mety  tym  szybciej biegłem. Przed w  wbiegnięciem  na  ostatnia  prosta  przed  metą  minąłem  znanego  biegacza  długodystansowego Andrzeja Jabłońskiego  i  rozpocząłem  szalony   finisz.  Ostatnie  400-500 m   przebiegłem  bardzo  szybko  mijając  po drodze  jeszcze paru  zawodników. Wpadając na metę spojrzałem  na zegar umieszczony nad  nią,. Osiągnięty czas – 1:25:35  trochę  mnie  zaskoczył.   Nie  spodziewałem  się  ze  ostatnie  6,1 km   przebiegnę  w  23:51! Byłem  bliski  pobicia  mojego  rekordu  życiowego  na   tym  dystansie  osiągniętego  w  2000 r  w  Okonku. Zabrakło  mi   tylko - czy  aż   tylko  - 15  sekund.  Na  mecie  powieszony  mi  na  szyi   pamiątkowy  medal i  wręczono  reklamówkę.  W środku  było:  gustowny   plecak  firmy  ASICS,  ISOSTAR  w  płynie,  baton, butelka wody i parę jeszcze drobiazgów.

Po  krótkim  rozbieganiu  udałem się  z  powrotem  na  linie  mety, gdzie  w  tym czasie pozostali  koledzy już ukończyli  bieg. Udaliśmy się do samochodu, gdzie się  przebraliśmy i zrobiliśmy  na pożegnanie  pamiątkowe zdjęcie  z  Michałem. Na  kąpiel  się  nie  zdecydowaliśmy,  ponieważ  jak  to  bywało w poprzednich  latach panował  tam  typowy  „Sajgon” ( widziałem  to osobiście ). Nie chcieliśmy  się  cisnąc jak  śledzie  w puszce. Zawody  zostały  przeprowadzone dobrze, lecz  sposób  zapisów w sekretariacie  i  warunki  kąpieli  należało zmienić. Wyjeżdżając, Piła zegnała nas mżawką, która po paru minutach przekształciła się w deszcz.

Gorzowscy  biegacze   reprezentujący  Gorzowskie  Towarzystwo  Miłośników  Biegania   AMATOR osiągnęli  następujące wyniki:

               155. Andrzej Jach                      - 1:23:57
               176. Krzysztof Grzybowski        - 1:25:35
               436. Skiba Eugeniusz                 – 1:41:22
               384. Grzegorz Miłota                 – 1:37:42
               445. Czesław Romas                 – 1:42:40
               539. Marian Moszko                 – 1:54:08

                Bieg ukończyło 596 uczestników
 
 

                  Krzysztof Grzybowski
  Gorzowskie Towarzyatwo Miłośników Biegania
                        AMATOR
                www.amator.and.pl/
              bigfut@poczta.onet.pl
 



    Gorzowskie Towarzystwo Miłośników Biegania   AMATOR,

bigfut@poczta.onet.pl    www.amator.fc.pl    Wszelkie prawa zastrzeżone